niedziela, 11 października 2015

5. Broken wings

Fight the fight alone

When the world is full of victims
Dims a fading light
In our souls
Mend the broken homes
Care for them they are our brothers
Save the fading light in our souls
In my opinion seeing is to know
What you give
Will always carry you
And who's to say
We won't survive it too

Przez długie minuty słyszała tylko odległe echo gitarowych riffów z głośników przy barze i odgłosy zabawy. Zupełnie, jakby nic się nie stało. Skuliwszy się w szafie, pomiędzy kraciastymi koszulami, skórzanymi kurtkami i dwoma parami zniszczonych buciorów, Eddy bała się nawet odetchnąć. Strach sparaliżował ją tak bardzo, że nie potrafiła ruszyć palcem. Chwilę później strach zastąpiła wściekłość. Obiecała sobie, że już nigdy nie będzie się go bała. Po to uciekała. Żeby się go nie bać. Więc skoro skurwiel chciał ją zabić, to mogła chociaż zachować resztkę godności. Przyjąć kulkę w łeb bez mokrych gaci. Ale nie chciała umierać.
- ... w takim razie, jak ten wóz znalazł się tutaj? – głos męża uderzył w świadomość Eddy tak mocno, że procenty wyparowały jej z głowy.
- No wiesz, praca mechanika nie jest łatwa. Zbieramy, co się da rozłożyć na części. – pod samymi drzwiami Jax próbował jeszcze czarować Rexa. Ten jednak zwiedził już poprzednie pomieszczenia i chciał teraz sprawdzić i to.





- Wybaczysz mi, jeśli mimo to sprawdzę? Dla spokojnego sumienia? – niemal słyszała, jak Jax wzrusza obojętnie ramionami. Rex zrzucił kołdrę z łóżka, zajrzał pod nią, otworzył łazienkę i zaglądnął pod prysznic. Już miał wychodzić, gdy Eddy usłyszała śmiech Rexa.
- Żaden idiota nie schowałby dziewczyny w skrytce na kochanki, ale pozwolicie? – zbliżył się do szafy, chociaż pomysł z chowaniem tam uciekinierki był kompletnym żartem. Wolał być pewien. Skrupulatny skurczybyk. To miały być jej ostatnie myśli? Serce musiało się zatrzymać w piersi Eddy, bo ta sekunda trwała za długo. Już chciała wyjść sama, gdy usłyszała Tiga – obleśnego ciemnego motocyklistę, który robił do niej podchody wcześniej. Jego głos brzmiał tak, jakby zdradzał się z czymś, co niezbyt chętnie chciał wyznawać kolegom:
- Chociaż... stary, jak tak teraz myślę, to ja chyba widziałem tą twoją panienkę.
- Jesteś pewien? – dłoń Rexa zatrzymała się na klamce.
- Ciemne włosy, drobna, świetny tyłek, wyszczekana i spanikowana. Prowadziła wóz. Zostawiła to cacko, więc je przywiozłem. Uznałem, że się przyda. Nie sądziłem, że będzie kradziony.
- Co? Przywiozłeś mi tu kradziony wóz, idioto? Wiesz jakich to mogło nam narobić kłopotów?! Kurwa, Tig. Na starość mógłbyś nauczyć się ruszać głową, nie tylko chujem!
- Panowie. Poczekajcie chwilę z potyczkami. Jesteś pewny, że to była Michelle?
- Nie przedstawiała się. Ale rozmawiała z kasjerem na stacji. Kupiła red bulla i paczkę fajek. Pytała jak dojechać do Seattle. Facet polecił jej najgorszą z możliwych dróg. Pokazałem jej na mapie jak ominąć roboty na 912. Liczyłem na małe ruchanko w akcie wdzięczności, ale zagroziła, że odgryzie mi sprzęt. Z wariatką się użerać nie będę.




- To brzmi jak Eddy. W Seattle mieszkał kiedyś jeden z jej poronionych kumpli. Dzięki, panowie, za współpracę. Doceniam to.  – po wymianie uścisków rąk Eddy słyszała tylko, jak Rex wychodzi, dzwoniąc do swoich ludzi z nowymi poleceniami. Znów nastała cisza. Chłopcy postanowili sprawdzić, czy na pewno zniknął. Chyba zasnęła na chwilę, bo gdy znów otworzyła oczy, porażone światłem żarówek na suficie, czuła się jak po przejażdżce rollercoasterem. Podał jej dłoń, pomagając wygrzebać się z szafy.
- Michelle?
- Nie pytaj.
- A on?
- Długa historia.
- Mamy czas. Uratowałem ci tyłek. – Jax rozsiadł się na rozkopanym łóżku, odpalając papierosa. Bez pytania Eddy wzięła sobie również jednego, wskakując na blat szafki na bieliznę.
- Technicznie rzecz biorąc, Tig to zrobił.
- Mogę go zawołać, żebyś mogła osobiście mu podziękować. – uśmiech Jaxa był wyjątkowo jednoznaczny, a czubek języka wypychał policzek mężczyzny dla podkreślenia kosmatych myśli. Wypuścił z płuc dym, rozkoszując się ironicznym spojrzeniem Eddy.
- Więc?
- Bajka o Kopciuszku poszła nie tak. Znudziło mi się kantowanie zamroczonych wódą frajerów w Las Vegas. Miał być książę na białym koniu. Dostałam żabę z brylantowym kastetem. Chyba dostałam za swoje, bo te wszystkie świecidełka przesłoniły mi zdrowy osąd. Ale w końcu postanowiłam pozbierać resztki godności i zwiewać.
- Aż tak cię kocha, że postanowił przeszukać cały stan?
- Nie do końca. Przed wyjazdem widziałam jego wybuch złości. Na szefie. Facet nie poświadczy już o zdradzie, ale ja mogłabym być idealnym świadkiem koronnym.
- To już powód.
- Poza tym uciekłam z samochodem. I jego pistoletem...
- Niektórzy lubią swoje cacka.
- I kulą w jego udzie... – po wyznaniu prawdy powinna czuć się lżej. Powinna, nie? Prawda wyzwala. Tak uczyli w kościele. Jax nie odzywał się aż z papierosa został sam filtr. Myślał w ciszy, marszcząc jasne brwi. Eddy czuła się paskudnie. Miała wrażenie, że wice prezes ocenia ją i jej głupie zachowanie. W końcu Jax wstał, potargawszy krótkie włosy i podszedł do Eddy.
- Przydałaby nam się barmanka. A tobie nowe życie. – ucałował ją w czoło z uśmiechem. Braterska opieka Jaxa wprawiała w Eddy w zakłopotanie, ale jednocześnie po raz pierwszy od dawna dała jej nadzieję. Tą scenkę przerwało wejście Tary. Widok, jaki zastała nie zadowolił jej. Uniosła brwi, opierając ręce na biodrach w bardzo wymowny sposób.
- Dziękuję, Jax. Wybaczcie, muszę podziękować reszcie za pomoc. – zeskoczyła z szafki, mijając parę. Idąc korytarzem czuła palące spojrzenie Tary, wwiercające się w jej plecy. Była wściekła i zazdrosna. Ale wkrótce Eddy zapomniała i o tym, gdy wróciła w kolorowe zamieszanie w głównej sali. Nie myślała o zazdrosnej Tarze, ani o chcącym jej śmierci mężu.
- Panowie, dziękuję. Uratowaliście mnie. – zarówno Tig, jak i Juice otrzymali całusa od Eddy. Obaj wyglądali na równie zaskoczonych. Wkrótce nikt już nie pamiętał o niezapowiedzianej wizycie. Whisky lała się strumieniami, a w powietrzu unosił się ciężki zapach dymu papierosowego, seksu i perfum.




Następnego dnia nim ktokolwiek inny wstał, Eddy wyszła na zewnątrz. Zapachy, wymieszane w środku powodowały mdłości. Zamknęła za sobą drzwi baru i odpaliła papierosa, zaciągając się chłodnym, porannym powietrzem, przyjemnie rozpychającym się w jej płucach.
Wczoraj nie miała okazji przyjrzeć się temu wszystkiemu dokładnie. Do posesji prowadziło jedno wejście, strzeżone przesuwną bramą. Po lewej stronie stały równo ułożone motory członków klubu, a na przeciwko stały samochody reszty. Tuż obok stał pawilon warsztatu. To był ponoć legalny zysk klubu. Nie chciała pytać, co było nielegalnym. Obok dwóch par drzwi garażowych warsztatu było wejście do „paszczy lwa”, jak mówił Bobby. Biuro, bo tam prowadziło owo wejście, należało do matki Jaxa i żony Claya. Ponoć to ona trzymała tu wszystkich w szachu i budziła strach w niewinnych duszyczkach.
Nad głową Eddy widniał napis Teller-Morrow Repairs. Nieopodal, niezależnie od warsztatu, stała siedziba klubu, z którego niedawno wyszła. Był to jednopiętrowy, dosyć rozłożysty pawilon. Wchodziło się wąskim wejściem. Na prawo stał bar, a po lewej była mała scena; na ścianie wisiał duży telewizor, a na środku stały fotele i stół bilardowy. Idąc pomarańczowym korytarzem dochodziło się do części „mieszkalnej”, czyli tam, gdzie wczoraj się ukrywała. Eddy nie udało się zwiedzić tylko jednego pomieszczenia – kaplicy. To tam klub obradował. Przez przeszklone drzwi Eddy widziała tylko wielki, okrągły stół z wyrzeźbionym Żniwiarzem na środku. Podobno tylko nosząc kamizelkę, można było tam wejść. Ale Eddy nie mogła liczyć na kamizelkę. Nie była gangsterką. Nawet nie umiała jeździć na motorze. A poza tym, nie była mężczyzną.
- Kawy? – zdecydowanie niemęski głos, zwrócił uwagę Eddy w stronę parkingu. Z dużego samochodu wyszła kobieta. Miała długie, gęste, ciemne włosy z jasnymi pasemkami. Była koło pięćdziesiątki i wyglądała zbyt rześko jak na tą porę. W dopasowanych dżinsach, z ładnym, mocnym makijażem w obcisłej bluzce z dekoltem nie przypominała ani jednej wymiętoszonej ofiary wczorajszej imprezy. Jedynym mankamentem w wyglądzie kobiety była blizna biegnąca pomiędzy jej piersiami. To upewniło Eddy, że musi być to matka Jaxa. Dopóki miała kawę, mogła być nawet słynnym Żniwiarzem.
- Aniele...
- Wystarczy Gemma. Białą?
- Eddy. Miło mi. Tak, proszę.
- Jak wygląda sytuacja?
- Nie chcesz wiedzieć. Sądzę, że do południa nikt nie wytrzeźwieje.
- A kim ty jesteś, kochanie?
- Kundelkiem, przygarniętym przez Jaxa.
- Klubowa fanka?
- Jeszcze raz ktoś mnie tak nazwie, to będę biła. – poczęstowała Gemmę papierosem, biorąc dużego łyka kawy.
- Tak sądziłam. Nie wyglądasz na łatwą. Jak długo zamierzasz zostać, Eddy?
- Aż Tara mnie zabije.
- Polubimy się, maleńka







Dziwne, jak Charming wchłonęło mnie całą w ciągu zaledwie kilku dni. Po tygodniu czułam się, jakby mieszkała tu od zawsze, a po miesiącu nie pamiętałam, że mieszkałam gdziekolwiek indziej. Dzięki pomocy Waszego ojca stanęłam na nogi i mogłam zająć sobie czymś czas. Praca barmanki może nie była szczytem moich marzeń, ale nie ukrywajmy: byłam tylko włóczęgą z południa, bez wykształcenia czy doświadczenia w biznesie. Jedyne, co umiałam to rozkładać Black Jacka i lać piwo. Poza tym, hej, najważniejsze, że pracowałam uczciwie.
Myślę, że warto, byście usłyszeli o mężczyźnie, który w tym czasie objął stanowisko szeryfa. Eli Roosevelt. To właśnie z jego powodu cieszyłam się, że podpisałam umowę o pracę, a moje składki były regularnie odprowadzane przez klub. Nie sądzę, by ktokolwiek pamiętał o Eliu. Nie sądzę, by ktokolwiek Wam o nim przekazał. Dlatego zrobię to ja. Dzięki niemu dowiedziałam się, co to znaczy być gliną z powołania. Wielu stróżów prawa było na liście płac gangów i „szemranych biznesmenów”. Eli od początku był temu przeciwny. Co więcej, jako pierwszy w historii Charming zakazał Waszemu ojcu i całej reszcie nosić kamizelki w mieście. Ten wrzód na dupie zachodził za skórę Sons tak długo, że w końcu chyba nauczyli się żyć z nim w zgodzie.
Warto też, by ktoś Wam przekazał wzór kompletnie odwrotny. Jacob Hale. Gdy przybyłam do Charming został burmistrzem. Jego marzeniem było wybudowanie nowoczesnego kompleksu mieszkalnego – Charming Heights. Aby to osiągnąć był w stanie zniżyć się do wszystkiego. Clay i jego ludzie spędzili całkiem sporą ilość czasu, by temu zapobiec. Wasz dziadek uważał, że ten powiew nowoczesności zagrozi staremu, sprawdzonemu klimatowi Charming. Jednak Hale wierzył w to, co robił. No cóż, ja też wierzyłabym w coś, co zapewniałoby mi pozycję wodza całej tej mieścinki i grube miliony zielonych. Był w stanie sprzymierzyć  się z nazistami, których wykurzył Wasz ojciec. Jak żałuję, że nie było mnie jeszcze wtedy z nimi. Sama chętnie bym im nakopała do hitlerowskich tyłków.
Po co Wam o tym mówię? Bo chciałabym, żebyście zdecydowali sami, kiedy nadejdzie czas. Czy chcecie być jak Eli Roosevelt: walczący o przegraną sprawę ze ślepą wiarą we własne przekonania, czy może jak Jacob Hale: śliski gnój, który dostał się na szczyt nieczystymi zagrywkami i, który szacunek zdobywał workami pieniędzy. Mam nadzieję, że kiedy nadejdzie czas, dokonacie odpowiedniego wyboru, moi kochani kowboje.

- Dziewczyno, co ty wyprawiasz? – Eddy usłyszała głos Tiga, ale nie była w stanie go zobaczyć. Niosła kartony z dostawą. Wiedziała, że klub jest zajęty i nie chciała zawracać im głowy. Nie była przecież drobinką. A była też silniejsza niż na to wyglądała. Jednak przeceniła chyba swoje możliwości, bo kartony zasłaniały jej widok i nie miała pojęcia, kiedy wpadnie na ścianę, albo dobije do drzwi. Z wdzięcznością więc przyjęła pomoc.
- Dzięki, Tiggy.
- Od tego masz świeżaków, żeby ci pomogli. Jesteś barmanką, nie tragarzem. – mężczyzna położył pudła na podłodze z takim przekonaniem, jakby chciał potwierdzić swoje słowa. Eddy wzruszyła jedynie ramionami, nie widząc w tym wszystkim wielkiego problemu. Wyciągnęła nóż, ukryty przy pasku Tiga, kucając przy paczkach. Chociaż drgnął nerwowo, nie będąc przyzwyczajony do tego, by ktokolwiek ruszał jego broń, tym bardziej kobieta, nie powiedział nic.
- Świeżaki załatwiają coś dla Gemmy. To nic takiego. – Z każdym zdaniem ostrze noża otwierało kolejną paczkę z butelkami alkoholu. Dużo Jacka i trochę tequilli.
- Co dla Gemmy?





- Nie prowadzę jej kalendarza.
- Wielka szkoda, bo miała zająć się chłopcami. – Eddy wstała, słysząc głos Tary. Oddała nóż Tigowi, nie chcąc, by kobieta uznała ją za niebezpieczną. Z Tarą nigdy nie było wiadomo. Od samego początku za nią nie przepadała, a im bardziej Eddy zadomowiała się w Charming, tym bardziej Tara dystansowała się do niej. Dlatego też dziewczyna nie sądziła, że Tara przyjmie ofertę pomocy, ale postanowiła spróbować:
- Zajmę się nimi.
- Umiesz przewijać?  - pytanie matki dwójki brzdąców było tak wyrwane z kontekstu, że Eddy zbaraniała. Na szczęście, z pomocą znów przyszedł Tig. Wziął od Tary fotelik, w którym leżał mały Thomas i zdjął jej z ramienia torbę, niezbędnik każdej matki.
- Mam dwie dorosłe córki. Chyba jeszcze pamiętam jak to się robi. Dam jej korepetycje. – Chociaż Tara wcale nie wyglądała na przekonaną, najwyraźniej miała coś ważnego do roboty. Kucnęła przy starszym synu, pokazując na Eddy.
- To ciocia Eddy, nowa koleżanka taty. Jak poprosisz ją ładnie to pójdzie z tobą na huśtawki. Ale musisz być bardzo grzeczny, dobrze? Jak tylko wróci babcia, to się wami zajmie. Mamusia musi jechać do szpitala. Wrócę jak najszybciej będę mogła. – Ucałowała jasną główkę chłopca i wstając, posłała nieodgadnione spojrzenie Eddy. Ta skinęła głową, uśmiechając się do Tary. Nie musiały być przyjaciółkami, by sobie pomagać. Tego już zdążyła się nauczyć. Zawołała do siebie palcem chłopca i wzięła go na ręce, sadzając na barze.
- Ty jesteś Abel, tak? – spytała chłopca. W odpowiedzi dostała nieśmiały ruch głową. Bardzo poważnie traktując malucha, Eddy podała mu dłoń.
- Jestem Eddy. Żadna ciocia. Miło mi cię poznać. Weźmiemy twojego braciszka i pójdziemy się pobujać. A później dam ci lody, co ty na to? – uśmiech chłopca potwierdził, że był to strzał w dziesiątkę. Nie wiedząc jak to się stało, piętnaście minut później Eddy była pełnoetatową niańką. Nie wiedziała, że Tara przyglądała im się jeszcze chwilę nim odjechała. Nie wiedziała też, że na twarzy kobiety zagościł krótki, ale szczery uśmiech, a z jej serca spadł kamień, gdy odjeżdżała do szpitala, załatwiać sprawy zawodowe.
Została w warsztacie całkiem sama. Jaxa i ekipy nie było, świeżaki jeszcze nie wróciły, a Tig musiał dołączyć do reszty.







W biurze Gemmy był tylko Chucky, który szczerze przerażał Eddy. Księgowy bez ośmiu palców ze sztucznymi dłońmi, które Gemma zamówiła mu na Ebuy’u. Nie był groźny, a z wyglądu przypominał tylko księgowego, ale przez jego dziwne fazy, Eddy miała gęsią skórkę na jego widok. Czasem mówił tylko wierszem, czasem po francusku, czasem chodził tylko tyłem, a wcześniej – co na szczęście wiedziała z opowiadań – nieświadomie masturbował się w sytuacjach stresowych. Nabrał tego nawyku w więzieniu i dlatego też stracił palce. Ponoć Chińczycy, dla których pracował mieli dość jego zachowań, więc oszczędzili mu tylko palce potrzebne do obsługi kalkulatora. Na szczęście, gdy ci psychopaci znudzili się biednym Chuckym, przygarnął go Tig, a teraz opiekowała się nim Gemma.
Tego typu historii było w warsztacie Teller-Morrow pełno. A wielu z nich Eddy nigdy miała nie poznać. Być może na jej własne szczęście. Była świadkiem wystarczająco wielu porąbanych epizodów.
W tamtej jednak chwili cieszyła się sytuacją, w której się znalazła. Zerkała na śpiącego w nosidełku Thomasa i bawiła się z energicznym Ablem. Rozumiała już dlaczego Tara, Jax i Gemma byli tak zakręceni na punkcie tych chłopców. Byli naprawdę słodcy.
Wrótce zabawę przerwało pojawienie się samochodu. Z dużego SUVa wyszła szczuplutka blondynka na wyjątkowo wysokich obcasach. Miała na sobie skórzaną kurtkę i bardzo kusą sukienkę. Z daleka Eddy nie mogła jej rozpoznać, ale rozpoznała dwójkę dzieciaków, które wysiadły z auta. Syn i córka Opiego – najlepszego przyjaciela Jaxa i syna założyciela klubu. Za nimi wysiadł jeszcze chłopczyk. W podobnym wieku do pozostałej dwójki. Więc kobieta ta musiała być narzeczoną Opiego – Lylą. Eddy nigdy wcześniej jej nie poznała, ale wiedziała, że pracuje w Carracarze – wytwórni filmów dla dorosłych. Kobieta dostrzegła Eddy i, utrzymując niespotykaną równowagę na obcasach, pospieszyła w jej kierunku.
- Cześć, widziałaś gdzieś Gemmę?
- Niestety jej tu nie ma. Załatwia coś ze świeżakami. Ty musisz być kobietą Opa. Lyla?
- Tak. A ty jesteś?
- Eddy. Barmanka. No i niańka na tą chwilę. Potrzebujesz opieki? – Eddy wydawała się czytać w myślach odrobinę znerwicowanej gwiazdki porno.
- Aż tak widać? Miałam nadzieję, że Gemma się nimi zajmie, bo ja jestem już spóźniona na przymiarkę sukni ślubnej i do pracy.
- Leć. Zostanę z nimi.
- Ale to może potrwać.
- Kochanie, mieszkam w klubie, nigdzie mi się nie spieszy. Abel na pewno ucieszy się, mając towarzystwo. Nie, kowboju? – ten argument wydał się Lyli przekonujący, bo ucałowała całą trójkę, a potem, chyba z rozbiegu nawet Eddy otrzymała całusa. Nim dziewczyna zdążyła zareagować, Lyla stukała obcasami w stronę swojego ciemnego SUVa. Po chwili odwróciła się jeszcze na chwilę, jakby coś sobie przypomniała:
- Będziesz na moim ślubie, mam nadzieję?
- Jeśli mnie zaprosisz.
- Zapraszam.
- A pożyczysz tą kieckę?
- Buty też.
- Dzięki, ale nie umiem w nich chodzić.
- Nauczę cię. Pa, Eddy. Pa, dzieciaki! – po chwili na podjeździe warsztatu znów było cicho i pusto. Eddy spojrzała na swoją powiększoną gromadkę, trochę przerażona zadaniem, w jakie się wpakowała.





- Kto ma ochotę na lody? – cała czwórka zapiszczała tak, że opiekunka aż skrzywiła się od nadmiaru decybeli.
- Dobra, dobra. Spokój. Zapraszam do baru. Tylko nie biegać. – wkrótce trójka rozrabiaków Lyli wraz z Ablem wcinali lody, a Eddy karmiła butelką Thomasa, wygodnie schowana w fotelu. Nie chciała myśleć, jakie bezeceństwa działy się na nim wcześniej. Za to myśl o jasnych oczkach jej podopiecznego był całkiem miła. Tak jak i silny uścisk jego małych rączek na jej palcu. Nie wiedziała, co to za dziwne uczucie, ale  czuła niczym niezmącony spokój. Po raz pierwszy w życiu była całkiem spokojna, czysta i bezpieczna. Wyrwała się z tego stanu, gdy Thomas ponownie spał w jej ramionach, a córeczka Opa przyszła, wydelegowana przez chłopców i nieśmiało pociagnęła Eddy za rękaw koszuli.
- Co się dzieje?
- Zjedliśmy.
- Dobre było?
- Mhm...
- I co teraz?
- Nudzimy się. – Eddy uśmiechnęła się z rozbawieniem na dziecięcą, rozbrajającą szczerość.
- To musimy wam znaleźć jakieś zajęcie. Chodźcie, w moim pokoju coś się znajdzie. – ostrożnie podniosła się, układając Thomasa w jego przenośnym foteliku i zabrała całą swoją dziatwę do pokoju. Tam przez dłuższy czas rysowali po starych, błędnych papierach kredkami, które Eddy znalazła pod barem. Kiedy i to stało się nużące, a na niebie widniał już księżyc, postanowili obejrzeć bajkę. Na szczęście niewielki telewizor w pokoju Eddy miał kablówkę.
Jax, Juice i Opie, którzy postanowili zajrzeć do nich po powrocie zastali śpiącą pomiędzy czwórką rozrabiaków Eddy.
- Poległa w boju. – skomentował z uśmiechem Opie, biorąc syna na ręce. Obudził też pozostałą dwójkę.
- Ciocia śpi, więc musicie być bardzo cicho. – Juice położył palec na ustach, pokazując maluchom, by nie hałasowały. Cała ekipa była jednak zbyt śpiąca na głośne zabawy.
- Ogarnę tu.
- Dzięki, Juicy. – Jax zabrał synów, zamykając cicho drzwi. W tym czasie Juice pozbierał zabawki, rysunki, kredki i poduszki, walające się po podłodze. Zgasił również telewizor, a na samym końcu kucnął przy łóżku, oparłszy podbródek na materacu i uśmiechnął się, przyglądając się spokojnej twarzy dziewczyny. Nie chcąc jej budzić. Po chwili podniósł się i przykrył Eddy kocem, zbierając się ku wyjściu. Jednak ona złapała go za rękę, zatrzymując w miejscu. A uścisk, skubana, miała mocny.
- Gdzie dzieci?
- Opie i Jax je zabrali. Spisałaś się.
- A wy? Jak wam poszło?
- Dobrze. Wszyscy cali. Śpij, miałaś długi dzień.
- Tak... – Eddy wyraźnie nie obudziła się do końca, bo jej umysł nie pracował jak należy, gdy zadawała pytanie:
- Pójdziesz ze mną na ślub? – ziewnęła nieprzytomnie, otulając się szczelniej kocem.
- Pójdę. – padła odpowiedź. I  gdyby widziała jego uśmiech, na pewno by nie czuła się tak błogo. Czułaby się idiotycznie, widząc, że Juice spojrzał na nią rozczulony. Nie była pieprzonym pluszowym misiem. Nienawidziła  czułości. A jednak w ciężkim półśnie budziła w najmłodszym gangsterze same pozytywne uczucia.

18 komentarzy:

  1. Witam serdecznie! Szykuje się dość obszerny komentarz. Zatem! Jedziemy z tym!
    Zacznę może od piosenki, którą wybrałaś. Alter Bridge! Broken Wings. Znam, lubię. Piosenka z ich pierwszego albumu. Do tego ma teledysk. Wprawia mnie ta piosenka w taki smutny nastrój. Powiem szczerze, że mnie zaskoczyłaś. Sądziłam, że wybierzesz "Isolation" lub coś z ich ostatniej płyty, Fortress. Pozytywnie! ;)
    Podobało mi się zagranie Tiga. W ostatniej chwili! Ale się udało. Nie znali się za długi i początek znajomości nie był najlepszy. I Jax (tutaj się trochę odwołam do poprzedniego rozdziału) pomógł jej się schować. Chłopaki u mnie zarobili.
    "Na starość mógłbyś nauczyć się ruszać głową, nie tylko chujem!" - mistrzowski tekst xD No po prostu leje ze śmiechu! Skąd Ty masz takie pomysły na takie zajebiste teksty?! Pożycz kilka :D
    Kocham Jax'a *.* nie tylko w serialu, ale i w opowiadaniu. I nie tylko za to jak jest zbudowany, a powiedzmy sobie szczerze, że bardzo bardzo nieźle, ale i za te drobne żarciki a pro po Tiga. Nie wprost a tak żartobliwie. Mistrz mój.
    Podziwiam Eddy za te wyznania przed blondynem. Musi mu ufać, i zdobył to zaufanie w krótkim czasie skoro mu się tak zwierzyła. Nie potrafiłabym tak. Ale skoro tak zrobiła to może lepiej?
    "pocałował ją w czoło" jestem za teorią spiskową aby to Jax był z naszą Eddy. Czy to był tylko taki flirciarski buziak? Przepraszam, ale odkąd widzę (w serialu) jak to Tara jest coraz to bliżej Jacksona to mam ochotę wywalić laptopa przez okno xD
    Coś w tym barze jest. Również lubię jego motyw. Zastanawia się czy Ed sprawdziłaby się w mechanice. Jest silna, ma jaja. Bar nie działa całą dobę dla tego mała pomoc z jej strony mogłaby się przydać. Chociaż i tak dziewczyna pomaga jak może.
    Niech Tara ginie! Nie lubię tej postaci jak można wywnioskować. Jest mdła i nie wnosi tu nic, prócz tego, że uratowała Abla po porodzie. Tyle. Tak to się przywaliła do blondyna i tak przy nim kuźwa jest. Mój bunt i niezadowolenie takie śmieszne.
    Dla czego kobieta nie mogłaby być w gangu? Jeśli się tej zasady bym trzymała (poprawna poszczyzna z Lasy Justice) cały misterny plan poszedłby w pizdu! Ale muszę przyznać, że wykreowałaś Eddy jak ja niektóre postaci swoich opowiadań (żeńskie) I mówię tu bardziej o tych, których nie publikuję. Również lubię gdy kobieta jest zadziorna, silna, ma jaja. Tak trzymać \m/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "- Tak sądziłam. Nie wyglądasz na łatwą. Jak długo zamierzasz zostać, Eddy?
      - Aż Tara mnie zabije.
      - Polubimy się, maleńka" - kolejny mistrzowski tekst, który kocham. Oddaje Gemme i to, że nie lubi Tary (tak jak ja :) dzień dobry) Czuję, że Ed może przypaść do gustu matce Jax'a.
      "Dzięki pomocy Waszego ojca stanęłam na nogi i mogłam zająć sobie czymś czas." hym hym hym ^^ w najgorszym wypadku 'pomoc ojca' rozumiemy Tig'a bądź Juice'a. Oj, już dobrze wiesz (wnioskując z poprzednich komentarzy i tego co jest wyżej), że Eddy jest pisana Jacksonowi. Wciąż to powtarzam... no cóż...
      Pisałam to już kiedyś, ale powtórzę. To co jest pisane kursywą przypomina mi kawałki, które Jax czytał z pamiętnika swojego ojca. Podoba mi się to, ponieważ kumaci zrozumieją.
      hitlerowskich tyłków - historia się kłania. Mówię to bo bardzo ją lubię a II wojnę [...] w szczególności. Ale to tak na marginesie, że załapałam żALUZJĘ.
      Lubiłam Tig'a, ale teraz lubię go jeszcze bardziej, za te "lekcje opieki nad dziećmi". Rzeczywiście! On ma dwie córki! Taki kobieciarz i ma dwie pociechy. To się może wydawać dziwne, ale jednak można!
      "ze sztucznymi dłońmi, które Gemma zamówiła mu na Ebuy’u" - tam można wszystko kupić/sprzedać. Nawet spalony wojskowy namiot xD
      Kochana Eddy i jej rękę do dzieci. Instynkt macierzyński się w niej odezwał, ale też z drugiej strony pomogła im. Co oznacza, że mogą mieć większe zaufanie do niej, ich relacje jakoś tam się polepszą.
      Juice jest miły dla dziewczyny, ale (muszę tu szczerze przyznać), że nie wróżę im przyszłości. Am I right?
      Jak to jest, że u niektórych umiem rozpisać się niczym na rozprawce z polskiego a u innych ledwo pięć zdań wyciągnąć? No, ale komentarz jest ;)
      Czekam na kolejny rozdział!!! <3

      Usuń
    2. O jaaa, dziękuję. Jak miło mi czytać tak długie i wyczerpujące komentarze <3. Uwielbiam to.
      Jakoś ta piosenka AB przypadła mi do gustu pod względem tekstu. Mam na myśli, że naprawdę nieźle pasuje do tego, co chciałam przekazać.
      Starałam się jak mogę, żeby rozdział się wszystkim podobał. To znaczy, jasne, nie da się wszystkich zadowolić, ale jeśli udało mi się chociaż wzbudzić Twoją ciekawość to jestem szczęśliwa. Relacja Eddy z Jaxem, mój mały Sherlocku, nie będzie prosta. To dwa bardzo silne charaktery, a takim niełatwo się tak od razu dogadać. Zaufała mu, to na pewno. Chociażby dlatego, że chłopcy uratowali jej życie. Można powiedzieć, że to dosyć zbliża ludzi do siebie ;D
      Dziękuję. Nie wiem, skąd biorą się teksty w mojej głowie. Ogólnie rzecz biorąc, jestem strasznie ironiczną osobą i może część słów moich postaci to moje własne odzywki? Nie wiem, tak naprawdę. Ale miło mi, że mogłam Cię rozśmieszyć te kilka razy xd.
      Bar ma dla mnie niesamowity klimat. Uważam, że to miejsce jest sercem całego klubu. To tu się przecież spotykają, to tu też debatują, kłócą się i podejmują ważne decyzje.
      Nie będę się wypowiadała co do ewentualnych związków Eddy. To byłoby bezsensu, gdybym mówiła tu wszystko. To nie Trudne Sprawy, żeby wszystko streszczać ;P
      Uwielbiam Gemmę, dlatego chciałam wprowadzić ją odpowiednio. To znaczy tak, jak na to zasługuje. A jej cechą charakterystyczną jest przecież cięty język. Katy Sagal zrobiła tak dobrą robotę, tworząc Gemmę, że jestem jej oddaną fanką za to. Naprawdę.
      Co do Tiga, tak, to ta postać, która wypycha mi się z drugiego planu cały czas. Jest megaskomplikowanym facetem, który strasznie dostał po tyłku od życia, a mimo to jest lojalny jak bullterier. Ale o tym później ;>
      Hahaha, tak, Ebuy to całkowicie inna galaktyka. Dziwna sprawa, nie da się ukryć. Chucky jest kolejną postacią, bez której ten serial, a i to opowiadanie, nie byłoby takie samo xd.
      Myślę, że Eddy dogaduje się z dzieciakami, bo sama w środku jest momentami jak taka zagubiona dziewczynka. A co do Juica, no cóż, jak mówiłam, milczę jak zaklęta ;>
      A, odnosząc się jeszcze do pamiętnika: specjalnie nawiązuję do tego, co pisał ojciec Jaxa, a później i on sam. Eddy to podłapała, bo chłopcy będą dla niej naprawdę ważnym elementem życia. Chciałam zaznaczyć, że Abel i mały Thomas (drugi syn Jaxa, nie wiem czy doszłaś do tego momentu) są takimi małymi światami Eddy. Odskocznią od syfu i brzydoty jej własnego życia. Wiesz, o co chodzi.
      Jestem dumna, że u mnie tyle umiesz napisać. Nawet jestem zaszczycona. Ot co! Dziękuję bardzo <3.

      Usuń
    3. Żeby było mało to jeszcze odpowiem, ponieważ fajnie mi się z Tobą pisało pod poprzednim rozdziałem ;)
      Tak, zgodzę się. Tekst jest odpowiedni do rozdziału, ale i sama piosenka. Jednak jest to jedna z tych, których nie słucham na co dzień. Musi mnie naprawdę napaść aby jej posłuchać. Weszłam w link z ciekawości. Po raz kolejny się w niej zakochałam <3
      Czasem charakter Jaxa mi się nie podoba, ale masz rację - Ed i Jax są podobni. To będzie twardy orzech do zgryzienia. Ciekawi mnie jak sobie z tym poradzisz ;)
      Teksty masz mistrzowskie i mam nadzieję, że nie jeden się jeszcze taki pojawi :D Bar to ich wizytówka, całe klu ich. Podziwiam osobę, która to wymyśliła ponieważ zrobiła to genialnie!
      Gemma... uwielbiam tą kobietę! Podobno była ona kimś w stylu albo narzeczonej albo dziewczyny producenta stąd dostała pracę. Nie chcę przekłamać, ale była w związku. Osobiście uważam, że wybór tej aktorki do tej roli był genialny!
      Nie, nie zdradzaj. Nie możesz! Mogę się tylko domyślać. Wjadę na chwilę z tym co ja piszę ponieważ kilka osób zaczęło przewidywać kto z kim mógłby być. Zaczęłam tak masakrycznie plątać, że sama się nie łapałam w pewnym momencie. Ale to były czasy gdy pisałam o tym jak laska zakochała się w Slashu a jej ojcem był nikt inny jak Joe Perry. Stare, dobre czasy. Właśnie! Znalazłaś może bloga z opowiadaniami z AiN? Jestem strasznie ciekawa takiego opowiadania. Nigdy się nie spotkałam z takim.
      Widać, że Eddy ma rękę do chłopców. Skończyłam właśnie sezon pierwszy, ale czymże byliby moi znajomi gdyby mi nie powiedzieli, że Jax ma drugie dziecko z tą jędzą?
      Naprawdę podobają mi się wcinki z pamiętnika. Mogę sobie trochę pogdybać... xD Jednak ten kto tego nie oglądał, nie będzie wiedział o co chodzi.
      No i teraz pytanie, które nie tyle mnie męczy co ciekawi. Strasznie jadę po Tarze jak widać (trzeba być ślepym aby tego nie zauważyć) i jestem ciekawa co Ty o niej sądzisz?

      Usuń
    4. Są takie piosenki, których się słucha właśnie dlatego, że mają taki niesamowity klimat dla danego dnia, nie? Ta będzie na pewno jedną z takich. Miałam duży problem, żeby się zdecydować na utwór, ale tekst o braterstwie zdecydowanie wygrał.
      Jax ma przed sobą długą drogę. I obawiam się, że mogę Ci strasznie pospoilerować, bo moje opowiadanie dzieje się od 4 sezonu mniej-więcej. Niektórych faktów się nie da po prostu pominąć. A ze względu na to, że nie chcę tłumaczyć wszystkiego, żeby nie psuć oglądającym przyjemności, Eddy nie zawsze będzie rozumiała zdarzenia - przez co czytelnicy też nie. Ale chodzi bardziej o jej reakcje w różnych sytuacjach. I koniec końców przyjdzie bardzo ważny czas na ocenienie Jaxa. Jestem niesamowicie ciekawa, jakie będziesz o nim miała zdanie po tym wszystkim, co się wydarzy. A Jax i Eddy, no nie wiem, mam już naszkicowany konspekt kolejnych wydarzeń i myślę, że ich relacja też będzie niejednoznaczna.
      Haha, też mam nadzieję, że moje teksty będą dalej przypadały Ci do gustu ;P
      Co do Gemmy, Katy Sagal jest żoną scenarzysty/reżysera i pomysłodawcy, bodajże, Kurta Suttera, czyli serialowego Otto. Ta rola była ponoć pisana przez niego właśnie z myślą o żonie. Chociaż w prawdziwym życiu ponoć stroni od przemocy. Odwrotnie do Gemmy xD. Ale tak, jest genialnie dobrana.
      Dlatego ja nie piszę z tygodnia na tydzień, tylko najpierw staram się zrobić konspekt historii. Wiesz, zapisywać jakieś pomysły, oś czasową czy coś takiego. Przez to rzadziej się gubię. Przynajmniej we własnym rozumieniu. O, to miałaś rzeczywiście ciekawą historię napisaną. Wow, nigdy bym tak nie wykombinowała. Ale widzę, że trzymasz się zawsze tej samej tematyki. Wiesz co, nie pamiętam adresu, pamiętam tylko maila, na którym to miałam, ale hasło też mi nie wchodzi -.- Ale powiem Ci, że moja miłość do pana Staleya zapewne zmusi mnie do napisania czegoś wkrótce na ten temat xD.
      Ano, możesz, możesz dzięki temu. Wiesz, ten kto nie ogląda serialu z kolei ma wgląd do działań i charakteru Eddy, do pewnych sprawy klubowych, więc myślę, że też nie najgorzej.
      Dla mnie Tara była postacią... dziwną. To znaczy, im dalej w las tym bardziej ją rozumiałam. Ale ona nauczyła się być "old lady" dopiero z czasem. No, ale sama się przekonasz. Może nawet zapałasz do niej nieco większą sympatią ;D

      Usuń
    5. Mam szczerą nadzieję, że nie tylko ta piosenka wpadła Ci w ucho. Bardzo polecam piosenkę tytułową pierwszego albumu. Dla mnie jest mega pozytywna :D
      Jestem na drugim sezonie, ale troszkę mi się nie podoba. Znaczy pierwszy, że tak to brzydko nazwę, urwał dupę Teraz trochę mniej. Ponoć trzeci jest lepszy. Poczekam, zobaczę. Im będę bliżej czwartego sezonu, tym więcej będę kumać faktów.
      No! Wiedziałam, że babka jest z kimś z produkcji. Gdzieś mi to przebrnęło. Tak samo jak to, że aktor, który grał jajcarza umarł.
      Tak, zgadzam się. Lepiej naszkicować sobie wszystko na kartce a potem zabierać się do działań. Potrafię wyrysować drzewo genealogiczne xD tak dużo postaci było.
      Hmmmm... w sumie to to co teraz piszę jest podobne do tego co kiedyś tam, kiedyś tam bazgrałam. Czasy gdy miałam pingera... I to na tyle. Wśród tego co napisałam w życiu były tylko dwie bardzo okręcane akcje. Inne raczej uber proste.
      W sumie tak. Jednak postaci jest dość sporo. Mimo opisów (w bohaterach) ma się na nich i ich charaktery lepsze patrzenie (poprawna polszczyzna) Chociaż ktoś kto nie oglądał nie ma spojlerów xD
      Może mnie przekonasz do Tary? Wszystko w twoich rękach, gdyż serial to oddala a ja spiskowałam na kartce (na lekcjach, a jak!) jak to mogłaby się rozwieść z Jax'em, ale to tak w okolicach pierwszego sezonu, więc uczuciowego szału nie ma. Znając mnie odkopię to za kilka(naście) ładnych miesięcy i to dokończę xD Typowe

      Usuń
    6. A, nie, nie, absolutnie. Więcej mi się podoba. Ties that bind, In loving memory, Rise today, czy Blackbird też są super. Ale jak najbardziej podoba mi się pomysł kolejnego odkrycia nowych utworów ;>
      Drugi, drugi... Irlandia? Irlandia była super. Zwłaszcza, że było tam dużo historii Chibsa, a jego absolutnie uwielbiam (do pewnego momentu). Ale nie jestem pewna, czy o tym sezonie mówię, bo trochę mi się mieszają, bo ich było całkiem dużo. Ciekawa jestem czy będziesz miała takie odczucia jak ja od 3-4 sezonu, że dominuje motyw walki o władzę na wielu polach. To jest tak ciekawy aspekt, że rozważałam to jako temat pracy licencjackiej. Nawet promotor był zainteresowany, ale trochę trudno to ogarnąć, choćby nazwać xD.
      Hahaha, tak, drzewo genealogiczne też kiedyś narysowałam. Przerąbana sytuacja.
      Uber proste. Podoba mi się to określenie. Ale wiesz, kochana, od czegoś trzeba zacząć, nie? Każdy się musi nauczyć pisać i pleść własne intrygi. Czasem jedynym na to sposobem jest właśnie opieranie się na prostych sprawach.
      Piękna polszczyzna! No, mam nadzieję, że trochę pomagają i opisy w bohaterach i opisy w samym opowiadaniu. Ja też nie lubię jak postaci jest taka mnogość, dlatego staram się to ogarnąć jak najbardziej.
      A chciałabym Cię do niej przekonać. Koniec końców Tara okazuje się silnym charakterem, można by powiedzieć, zdesperowanym. Myślę, że nawet bez mojej pomocy Ci się w końcu spodoba jej oddanie i próba poukładania sobie priorytetów. Hahaha, ojoj, aż tak jej nie lubisz? Aż jestem ciekawa co Ci wyjdzie z ewentualnego nowego opowiadania! xD

      Usuń
    7. Szczerze polecam posłuchać Fortress w całości. Jeśli lubisz połączenie grungu, metalu i rocka to to jest idealne. Mieszanka może wydawać się wybuchowa, ale jednocześnie piękna. Zastanawiam się co wykombinują na kolejnej płycie :p
      Drugi sezon był o Zabelu. Ogólnie sezon kończy się jak Irlandczyk porywa Abla a Gemma jest poszukiwana. Przeszłam nareszcie do trzeciego. Zobaczę jak się dalej potoczą losy.
      Od najprostszych, najbardziej banalnych, ale zawsze jakiś. Trzeba próbować. Piszę odkąd nauczyłam się pisać. Znalazłam ostatnio swoje opowiadania z 2 klasy i z 4-5 klasy podstawówki. Te późniejsze były o Guns n Roses. Teraz widzę jak taka mała ja miała bujną wyobraźnię. Nie do uwierzenia. Z drugiej strony posikałam się ze śmiechu z prostoty, dużej ilości dialogów i innych takich... Fajna pamiątka będzie na stare lata :')
      Starasz się jak najbardziej i świetnie Ci to wychodzi! Dzięki tobie dowiedziałam się więcej o bohaterach mimo tego, że oglądałam drugi sezon (?) Nadal potrafię się w nich gubić.
      Troszkę się przekonałam do Tary, ale to tak minimalnie. Pokazuje, że ma jaja jeszcze za czasu kiedy żyła Luan (jakkolwiek jej imię się pisze) Kiedy miała jedną z aktorek porno, która chciała aby Jax ją chronił. Nieźle się na nią wkurzyła :D Ale też muszę przyznać prawdę, że jest zdesperowana, boi się dużej części życia z Jaxem. Gang na nią przechodzi, a raczej wpływa.
      Coś powinno wyjść. Fajnie się mi pisze puki co. Nie liczę ile jest słów, ale jedna kartka A4 kratka pod kratką jest zapisany. Najpierw może skupię się do doprowadzenia do końca pierwszej części tego co piszę ;)

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Podoba mi się ta piosenka, którą wrzuciłaś. Muszę przyznać, że pierwszy raz ją słyszę, ale wpada w ucho ;3 Pierwsze zdanie wg mnie jest takie niezwykle... klimatyczne. A ja lubię takie klimaty. Podoba mi się też imię Jax. Kurczę, tu wszystko jest takie spójne i... i takie świetne! A Eddy jest urocza. Mam nadzieję, że następny rozdział też będzie się tak miło czytało. Tak więc czekam ;D Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same komplementy, oj, aż się chyba zarumienię <3. Piosenka to akurat zasługa koleżanki powyżej, bo mi podpowiedziała nazwę zespołu i się tak, jak Ty, zakochałam. Ale rzeczywiście, jest świetna.
      Bardzo się cieszę, że odnalazłaś tutaj aż tyle pozytywów. Jax brzmi o wiele lepiej niż pełne imię: Jackson. Inaczej niż Jax sobie nie wyobrażam tej postaci. To oddaje jego charakter.
      Do zobaczenia przy następnej okazji ;*

      Usuń
  3. Dżizzi. Ten mjuzik na początku. Wspaniały? Ee, za mało powiedziane chyba :D

    Rozdział miodzio. Nie spodziewałam się, że z Eddy taka dobra niańka. Swoją drogą, dobrze rozumiem, że kowboje, do których ona pisze listy, to te dzieciaki?

    Podziwiam Eddy za jej śmiałość. "Aż Tara mnie zabije" – nie mam pojęcia, czy bym wyjechała z takim tekstem do osoby, której w zasadzie nie znam xD Cieszy mnie, że zadomowiła się w klubie i że znalazła tam spokój. Mam szczerą nadzieję, że jej życie się ogarnie.

    Jej relacja z Juicem też mnie ciekawi. Happy endu, niestety, nie wyczuwam, ale jeśli się mylę, to tym lepiej, bo zdają się do siebie pasować. Niemniej, jestem ciekawa, jak poprowadzisz te wątki. :)

    Pozdrawiam,
    Hagiri

    Rozmowy Międzymiastowe
    Ulicznice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego lubię odkrywać nową muzykę. Bo jest to wieczna niespodzianka ;)

      Tak. Bardzo dobrze rozumiesz. Myślę, że Eddy jest trochę sama dzieckiem jeszcze, dlatego się dobrze odnajduje między dziećmi. Poza tym, to będzie jej miejsce w Charming. No i na dodatek, Eddy będzie ciągnęło do dzieci również z innego powodu: są taką trochę ostoją od zbyt "dorosłego" świata.

      Zauważasz kolejną jej cechę. Eddy jest impulsywna. Czasem zbyt. Nie myśli o konsekwencjach, i o ile w stosunku do Gemmy to nie będzie problemem, o tyle czasem napyta jej biedy.

      Ta relacja ma przed sobą cały rollercoaster. I jestem ciekawa, co o tym będziesz sądziła ;)

      pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. No, Eddy nieźle się spisała w roli niańki. Było tam tyle delikatności, kiedy zajmowała się najmłodszym z dzieci i ogólnie przez ten cały czas. Mega! Najlepszym dla mnie momentem było, kiedy Rex był już tak blisko od pociągnięcia za klamkę szafy. To były takie emocje! Otworzy, czy nie otworzy?! Zobaczy ją i zabije, czy może raczej nie?! Na szczęście Tig uratował Eddie, co po prostu było dla mnie ulgą, choć byłam ciekawa, co by się stało gdyby otworzył szafę i zobaczył ją w środku.
    Jak to zwykle, rozdział zarąbisty, nie mogłam się oderwać.
    Co do audio: To jest naprawdę niezłe! Chyba zacznę ich słuchać, choć i tak moje serce należy tylko i wyłącznie do zespołu Thirty Seconds To Mars, ale... Kto wie :>
    Na mnie czeka kolejny rozdział więc zabieram się do czytania!
    Pozdrawiam ciepło ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, bardzo dziękuję. Trafnie odczytałaś to, co chciałam przekazać w tym odcinku. Ta właśnie delikatność Eddy była niesamowicie ważna w moim odczuciu ;)
      Udało mi się wzbudzić emocje? Jak mnie to cieszy! Nie ma nic ważniejszego dla autora! Myślę, że gdyby nie Tig to szybko by się skończyła historia Eddy. I skończyłaby się z kulką w głowie xd.
      Marsi również są bardzo bliscy mojemu sercu, ale tutaj muszę trochę inny typ muzyki dobierać.Taki bardziej "kowbojski" rock staram się wynajdować. Aczkolwiek myślę, że Jared i przyjaciele też się kiedyś znajdą ;)
      Pozdrowienia ;*

      Usuń
  5. Dziewczyno, co ty ze mną robisz?! Kiedy Rex zbliżał się do szafy czułam się jakbym czytała jakiegoś naprawdę dobrego thrillera. Serio xD Mega świetnie umiesz poprowadzić akcję, by potem przejść do opisów życia Eddy, orzy czym wszystko tworzy spójną całość i niesamowity klimacik. A ostatnia akcja z Juicem taka awww, urocza. :3
    Pozdrawiam i jutro dokończe dwa nastepne rozdziały bo matma wzywa. ;-;
    pisujesobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to miłe. Zawsze miło usłyszeć takie słowa. A jeszcze milej wiedzieć, że czytelnik odczuwa to, co chce się pokazać ;)
      Ucz się pilnie, czytanie nie ucieknie. A jeśli chodzi o matmę, to rozumiem. To był mój największy koszmar od dzieciństwa ;D

      Usuń
  6. No witam :3

    Ta sytuacja z Rexem… Wow. Tiggy nieźle tutaj błysnął i bardzo podoba mi się jego postawa. Szczerze mówiąc, mogli tamtego gościa zastrzelić :/ Już tylu ludzi zabili, że kolejny nie stanowiłby większego problemu, a Eddy miałaby spokój, a ja bym się nie denerwowała.

    Trochę zdziwiło mnie, że zebrało jej się na zwierzenia. W końcu znają się tak krótko… Z drugiej strony, moi rodzice hajtnęli się po trzech miesiącach znajomości, więc nie warto patrzeć na to, jak długo się kogoś zna, tylko jak dobrze. Co prawda oni wcale dobrze się nie znali, ale, hej!, gość uratował jej tyłek.

    Oho! I pojawia się Gemma. Czy tylko ja jej nienawidzę? Zawsze mówiła, że chodzi jej o chronienie swojej rodziny, ale wiadomo było, że jedyne, co ona chce chronić, to swój zasrany tyłek. Wrr, nie, nie lubię jej. Mam jednak nadzieję, że na Twoim blogu nie będzie taka, jak w serialu, bo przysięgam, że będę Ci się za to pluć pod każdym rozdziałem! Uwaga, bardzo ambitne groźby w moim wykonaniu.

    Bardzo lubiłam Roosevelta. Lubię ludzi sprawiedliwych i popieram jego postawę. Taki Wayne na przykład układał się z klubem, żeby chronić Charming i to również mi się nie podobało. Z kolei strasznie nie lubiłam tego, jaka była Althea. O nie, tej laski nie trawiłam. Szkoda, że Juice zastrzelił Roosevelta, był o wiele lepszy od Jarry :c

    No i Tig łapie u mnie kolejnego plusa :D Jak już wspominałam, bardzo go lubię, nawet mimo tego, że zabił Donnę. Choć na początku drugiego sezonu go za to nienawidziłam, potem naprawdę zaczęłam go lubić.
    A za naukę zajmowania się chłopcami ma jeszcze jednego plusa!

    Ej, tak szczerze, to ja nie rozumiem, co wszyscy mają do Tary. Ja właśnie bardzo ją lubiłam. Co prawda bardzo się zmieniła po wyjściu z więzienia i miała tą obsesję na punkcie wywiezienia Abla i Thomasa z Charming, ale i tak zawsze trzymałam jej stronę. Robiła wszystko, żeby po prostu chronić swoje dzieci. Właśnie taka powinna być matka. A nie taka, która morduje widelcem do mięsa żonę swojego „ukochanego” syna (taak, tutaj aluzja).

    Eddy w roli niańki :D Poradziła sobie świetnie, ja, jeśli mam być szczera, zamordowałabym dzieci już po pierwszych pięciu minutach. A jak zaczynają płakać, to dostaję kurwicy. To nie dla mnie.

    Ha, no i pojawił się Chucky! Przez wszystkie sezony rozwalał mnie jak nikt inny, kiedy tak latał z tymi sztucznymi palcami. Zawsze był bardzo pozytywny i uwielbiałam go od początku do końca. No i te jego odpały były świetne. Świetne było, jak w kółko biegał z tą piszczałką (czy jak to tam się nazywa) w ryju :D Ech, naprawdę sympatyczny koleś.

    Lyla, Lyla… Ją też lubię. Choć mogłaby mieć nieco inną pracę…

    No i Opie! Czekałam, aż się pojawi. Uwielbiam go *.* Jest świetną postacią. Żałuję tylko, że nie zastrzelił Claya, kiedy miał szansę. Choć w ten sposób nie przywróciłby życia Piney’owi, a szkoda.

    No i jeszcze ta scenka z Juicem. Zrobiło się uroczo, nie powiem.

    Okej, to tyle ode mnie.

    Rozdział bardzo mi się podobał.
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czekaj,czekaj. Nie tak szybko z tym strzelaniem. Spokojnie, wszystko w swoim czasie ;D
      Wiesz, z tymi zwierzeniami jest tak, że chyba w ekstremalnych sytuacjach relacje się zacieśniają i to stąd te rozmowy.
      Ja też mam do Tiga jakąś taką słabość. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że jest taki kochany i szalony jednocześnie <3.
      Jeśli chodzi o Tarę, to ja sama nic do niej nie mam. Eddy jest jej antagonistką, poniekąd, stąd nie będą przyjaciółkami, ale ja uważam, że chociaż zachowała się bardzo nielojalnie, to rozumiem jej motywację ;) a jeśli chodzi o Gem, to nie mam do niej aż tak zimnych uczuć, ale też nie uważam, by wszystko, co robiła było dobre. No, widelec do mięsa na pewno nie był dobrym pomysłem na przykład ;D
      Lyla to dla mnie jakaś najsłodsza postać, chociaż praca to rzeczywiście - mogłaby być inna.
      Opie jeszcze na pewno się pojawi. Tak jak i Juice ;>

      Usuń