Od autorki: Właśnie dochodzimy do momentu kluczowego w historii. Teraz poznamy właściwych bohaterów tej historii, czyli członków SAMCRO. W zakładce "Bohaterowie" wszyscy są opisani, gdyby ktoś się przeraził mnogością imion. Najważniejsze jednak postacie, to Jax Teller - Wice Prezes klubu, Chibs - jego prawa ręka, Tig Trager i Juice - najmłodszy członek Sons of Anarchy
********************************************************
And in the after birth, on the quiet earth, let the stains remind you, you thought you made a man.You better think again, before my role defines you.Nail in my hand, from my creator.You gave me life, now show me how to live.And in your waiting hands, I will land, and roll out of my skin.And in your final hours I will stand, ready to begin?
Te niezadane pytania zemściły się na Eddy bardzo szybko. Najpierw dowiedziała się, że nie może ściągnąć matki. Ślub miał odbyć się błyskawicznie. I to w San Diego. Od tamtego momentu niezadane pytania zaczęły wręcz kopać ją w zęby. Dosłownie. Szybko okazało się, że książę jest prostakiem z kokainowym problemem i bardzo wybuchowym charakterem.
Za garniturem od Gucciego nie było wiele uczuć. Głównie miłość do dużych pieniędzy, białego proszku i tanich dziwek. Mając jednak życie, o którym od zawsze marzyła, Eddy przełykała dumę, gdy mąż posuwał na jej oczach swoje „partnerki biznesowe”. Przełykała dumę, gdy obrywała razy i jeszcze raz przełykała gorzkie łzy, gdy jednocześnie czuła puchnący policzek i jego ręce, biorące sobie spełnienie małżeńskiego obowiązku bez jej zgody. Myślała wtedy o tym, jak pięknie będzie ją przepraszał następnego dnia, przynosząc bukiety róż, trufle i brylanty.
Przez całe lata Eddy nauczyła się tuszować siniaki i zasłaniać otarcia. Nauczyła się również, jak nie patrzeć w lustro. W te rzadkie dni, kiedy traciła panowanie nad sobą, patrzyła w oczy dziewczyny w lustrze i zdawała się jej nie poznawać. Kim jest ta osoba po drugiej stronie? Ta osoba, która jeszcze niedawno nader wszystko ceniła swoją wolność. Teraz wolność zamieniła na diamenty i wstręt do samej siebie. Po takich głębokich przemyśleniach, Eddy szybko udawała się w podróż jachtem, lub na zakupy do Paryża, by nie myśleć za wiele.
Sześć lat. Prawie sześć długich lat trwała pokręcona bajka o Kopciuszku. Skończyła się w 2009 roku, gdy Eddy przyłapała swojego Księcia, gdy ten wpakowywał kulkę w łeb kolegi. Jakiegoś barona. Rex nie mówił nigdy wiele o swoich interesach, ale znała tego faceta. Był jakimś baronem, kimś nad Rexem. A ambitny mąż Eddy nie zamierzał pozostać płotką. Chciał wznieść się na kolejny szczebel kariery po truchle swojego szefa. Błysk w jego ciemnych oczach powiedział jej, że będzie następna. Ta wiedza miała ją zabić. I pewnie by ją zabiła, gdyby Eddy nie miała dobrego refleksu. Byli sami, nie licząc trupa, krwawiącego na perski dywan. Eddy złapała więc pistolet nieboszczyka i wycelowała nim w męża zanim on zrobił to samo. Jak dobrze, że do tego morderstwa potrzebował kompletnej samotności. Szkoda, że wróciła wcześniej.
- Co zamierzasz zrobić? Zabić mnie? Nie masz na to jaj, skarbie.
- Nie testuj mnie. Daj mi kluczyki z wozu.
- Zapomnij. – uśmiech Rexa złamał w Eddy resztki cierpliwości. Strzeliła tuż obok ucha mężczyzny.
- Mogłaś mnie trafić, dziwko!
- Właściwie to spudłowałam. Kluczyki.
- Nie ma takiego miejsca na świecie, w którym mogłabyś się przede mą ukryć. Nigdzie i nigdy nie będziesz bezpieczna. Znajdę cię i dopilnuję, byś umierała długo i boleśnie. Jesteś moją żoną. Mam do ciebie prawo.
- Wolę być martwa niż twoja.
- To da się załatwić.
- Złap mnie, jeśli potrafisz, kotku. – Eddy z każdą sekundą była bliżej drzwi. Z kluczykami w jednej ręce i pistoletem w drugiej, cofała się krok za krokiem. Wiedziała, że jeśli nie spowolni Rexa to nie wyjedzie żywa z ich posiadłości.
- Do zobaczenia. – drugi strzał był celny. Prosto w udo. O kilka centymetrów za nisko, by zrobić z niego kastrata, ale wystarczająco wysoko, by napędzić mu strachu, a sobie kupić kilka cennych chwil na ucieczkę.
W akompaniamencie bluzgów męża Eddy uciekła z willi w RollsRoysie męża. Nie wzięła ze sobą zupełnie nic. Miała tylko portfel w kieszeni śmiesznie drogich dżinsów i znów uciekała. Kolejne życie zostawało za jej plecami. Jednak wiedziała, że tego nie pozbędzie się tak szybko. Dlatego nie mogła poruszać się zbyt długo tym wozem. Gdy się ściemniło, zatrzymała się pod 7/11*. Wypłaciła z bankomatu wszystko, co miała na karcie po mężu i, korzystając z umiejętności jeszcze z Austin, podwędziła samochód, stojący obok. W rollsie zostawiła kluczyki i wiadomość dla okradzionego biedaka, mówiącą o darowiźnie za jego starego pick upa.
Zmieniła kierunek. Już nie jechała na zachód. Pierwszą myślą Eddy był powrót do domu, ale to byłoby oczywiste. Zbyt oczywiste dla spaczonego bandziora, jakim był Rex. Postanowiła jechać na północ. Prosto przed siebie drogą numer 860. Po ośmiu dniach i pięciu napełnieniach baku czuła, że musi odpocząć. Gdy słońce wschodziło, zatrzymała się w pobliżu Stockton, na parkingu dla tirowców. Upewniwszy się, że jej samochód jest bezpiecznie ukryty, a ona sama w nim rzuca się jak najmniej w oczy, zasnęła.
Nie wiedziała, jak długo spała, gdy obudziło ją coś zimnego, dotykającego jej podbródka. Szybko zorientowała się, że to lufa pistoletu. Czując, jak serce podchodzi jej do gardła, Eddy pogodziła się z losem. Nie była wystarczająco uważna i dała się złapać. Rex i jego ludzie ją dopadli. Modliła się w duchu, by zrobili to szybko. Jednak głos, który usłyszała na pewno nie należał do Rexa, ani żadnego z jego zbirów.
- Ruszaj, bo rozwalę ci łeb. – siwawy mężczyzna z wyraźnym, szkockim akcentem rozkazał Eddy, zerkając na przednie siedzenie, na swojego przyjaciela.
Pokierowali ją na główną drogę i kazali jechać prosto. Po kilku minutach Eddy zorientowała się, że ci mężczyni wcale nie zamierzają jej zabić. Za każdym razem, gdy mijał ich samochód, chowali twarze pod kapturami bluz. Oni uciekali. Tak samo jak ona. Z jakiegoś dziwnego powodu, ta myśl wydawała się Eddy niesamowicie pocieszająca. Po kilkunastu minutach milczenia, postanowiła przerwać ciszę. Chciała, by wiedzieli, że nie muszą trzymać jej na muszce. Pokazali siłę i wiedziała, kto tu rządzi.
- Więc...przed kim uciekamy?
- Jak sądzisz? – szkot, siedzący za plecami Eddy, przewrócił oczami.
- Hej, milej trochę. Nie kasuję was za benzynę. Moglibyście wykazać trochę dobrej woli.
- Myślałem, że wykazaliśmy ją, nie zabijając cię.
- Chibs... – siedzący na przednim fotelu blondyn wyraźnie nie był w nastroju na słowne przepychanki.
- Chłopcy, padnij. – Eddy ostrzegła mężczyzn, widząc nadjeżdżający z naprzeciwka radiowóz. Tym gestem wyraźnie zaskoczyła obojga. Przez kolejne minuty milczeli jak zaklęci. Dopiero przed zjazdem na drogę miastową, w którą polecili jej zjechać, blondyn spytał, częstując ją papierosem.
- Dokąd jedziesz...?
- Eddy. Jestem Eddy. I aktualnie jadę tam, gdzie mi każecie.
- A potem?
- Jeśli puścicie mnie żywą, pewnie do Seattle. Nie wiem.
- Przed czym uciekasz? – szkot rozluźnił się odrobinę i już nie wbijał pistoletu w kark Eddy.
- Jak sądzisz? – zrewanżowała się pytaniem dziewczyna, zaciągając się papierosem.
- Myślę, że przed tym samym, co my wszyscy: przeszłością.
- Trafiony, zatopiony. Co to za imię, Chibs?
- To szkocka nazwa na kosę. Zgadnij dlaczego. – przyglądając się w tylnym lusterku twarzy mężczyzny dopiero teraz Eddy dostrzegła bliznę, ciągnącą się przez jego policzki. Wyglądał trochę jak Joker. Nie chciała go urazić, dlatego jedynie skinęła głową. Wyobrażała sobie, że taka blizna musiała powstać w okolicznościach dalekich od żartobliwych.
- Co to za imię Eddy? – spytał blondyn, wyrzucając niedopałek. Przypominał trochę Kurta Cobaina z tym, że był obcięty na krótko. Najwyraźniej zapuszczał brodę, bo jasny zarost był twardy i niezbyt dokładnie przystrzyżony. Teraz, gdy zdjął okulary, zauważyła, że ma niesamowite, niebieskie oczy. Trochę jak u zbitego szczeniaka, a trochę jak u jakiegoś mędrca, który widział zbyt wiele.
- To właściwie ksywa. Przyjaciele mi ją nadali. Byli trochę na haju. – oznajmiła tonem, jakby to miało wyjaśnić wszystko. I najwyraźniej wyjaśniało, bo obaj mężczyźni pokiwali głowami ze zrozumieniem.
- Dziękujemy za podwózkę. – oznajmił nagle blondyn, pokazując, by skręciła w prawo do mieściny Charming.
- Nie, żebym miała wybór.
- Pojedziesz z nami do klubu. Tam dostaniesz lepszy wóz, żebyś mogła uciekać do Seattle w godniejszych warunkach i jak się zresetujesz, będziesz mogła ruszać w drogę. Jestem Jax. – wyciągnął do niej rękę, dopalając kolejnego papierosa.
- Miło mi.
- Dzisiaj mamy małą imprezę. Rozluźnisz się przed wyjazdem. To każdemu dobrze robi. – dla odmiany, na ramieniu Eddy wylądowała dłoń Chibsa, nie lufa jego pistoletu. Było to zdecydowanie mniej niepokojące uczucie.
- Jesteście w jakimś klubie? – Eddy pokazała na kamizelki, które mężczyźni mieli na sobie. Czarne z wieloma napisami i białymi naszywkami.
- Synowie Anarchii. Oddział Redwood Originals.
- Ci motocykliści?
- O tak, kochanie.
Długo zastanawiałam się, czy pojawienie się klubu w moim życiu było dobre, czy złe. To, co przeżyłam u boku Waszego ojca i reszty było najbardziej popieprzonym życiem, jakie miałam. A wiecie, że kilka z nich było zdrowo stuknięte. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiego bólu. Ale też nigdy wcześniej nie czułam się tak kochana. Myślę, że mimo wszystko – było warto. Kowboje, przecież gdyby nie Sons of Anarchy nigdy nie poznałabym Waszej dwójki. Każda łza była warta tego, co mi daliście. A każdy siniak był warty ich przyjaźni. Każda sekunda tęsknoty była warta znajomości z Waszym ojcem. Każdy dzień w areszcie był wart tego szalonego dreszczu adrenaliny, gdy udawało się umknąć wymiarowi sprawiedliwości. Gdy będziecie się wahać, czy warto cierpieć za chociaż krótkie chwile szczęścia, odpowiadam z przekonaniem – tak. Moje serce, choć przeorane bliznami, przeciągnięte w suchym piasku kalifornijskich pustyń, chore i z gruntu niemoralne na zawsze będzie zmienione na lepsze przez te chwile, gdy było tak cholernie szczęśliwe. Nawet, jeśli był to tylko ułamek sekundy. Zaledwie mrugnięcie.
- Co to za festyn? – konspiracyjny szept Eddy wyglądał wyjątkowo pokracznie, gdyż by zadać pytanie szkotowi, musiała stanąć na palcach i przekrzyczeć muzykę.
- Dwa dni temu skończyliśmy odsiadkę. Po kilkumiesięcznym truciem dupy przez ATF* – Jax, nawet nie odwracając się do dziewczyny, wyjaśnił. Ktoś przy wejściu poczęstował ją papierosem. Chcąc zatrzeć swoją kretyńską minę, przyjęła poczęstunek z wdzięcznością. Miała wcześniej do czynienia ze światkiem przestępczym. Więzienie, policja, federalni – to wszystko już pojawiało się w jej życiu, albo chociaż w opowieściach klientów kasyna. Ale sposób, w jaki Jax o tym mówił: tak lekki i beztroski, to zrobiło na niej piorunujące wrażenie. Gdy doszli do baru, obecność Eddy w towarzystwie wzbudziła zainteresowanie. Siedzący na fotelu, przy stole bilardowy mężczyzna w ciemnej, koszuli rozłechtanej przez wytatuowaną i bardzo nietrzeźwą dziewczynę obciął nieznajomą wzrokiem. Przeczesał ciemne, kręcone i bardzo rozczochrane włosy dłonią pełną sygnetów, by w końcu spytać z jednoznacznym uśmiechem.
- Kim jest ta księżniczka?
- Księżniczka nazywa się Eddy.
- Kolejna, którą będę miał przetestować do klubu naszych fanek?
- Spróbuj, a odgryzę ci sprzęt testujący. – Eddy zaprezentowała szereg białych zębów, gotowych w każdej chwili wbić się w męskość, zaburzającą jej feng shui.
- Polać jej! – zawołał ze śmiechem okrąglutki motocyklista, wyglądający jak motorowa wersja Świętego Mikołaja, skrzyżowanego z Elivsem Presleyem. Barmanka nalała whisky do kieliszka, posuwając naczynię w stronę Eddy. Próbowała jeszcze nalać jej popity, ale Eddy pokazała, by sobie darowała. Święty Mikołaj, najwyraźniej w szampańskim nastroju, położył dłoń na jej ramieniu, gasząc papierosa w pełnej już popielniczce.
- Nie przejmuj się Tigiem, kochana. On wkłada sprzęt testujący we wszystko, co się rusza.
- Albo się nie rusza. Jestem Juice. A to Bobby. – odezwał się zza pleców dziewczyny znacznie młodszy głos. Mógł być jej rówieśnikiem. Chociaż jak cała reszta nosił skórzaną kamizelkę z kostuchą na plecach wyróżniał się na tle tej bardzo bladej ekipy – miał ciemną karnację i okropne tatuaże po obu stronach czaszki. Ni to pioruny, ni to tribale. Tatuaże rozdzielał wygolony pasek na środku głowy. Eddy nie mogła powstrzymać skojarzenia jego fryzury z fryzurą intymną. A mimo to, uśmiech chłopaka, jego orli nos i, przede wszystkim, ciemne oczy, wyglądające bardziej chłopięce niż męskie zrobiły pozytywne wrażenie na Eddy. Właśnie to jego spojrzenie miało utkwić w pamięci dziewczyny na zawsze – spojrzenie, które pozostało niewinne i ciepłe, chociaż widziało mnóstwo brzydoty.
- Twoje zdrowie, Juice. – kieliszki poszły w górę, a potem następne i następne. Czas, biegnąc zostawił Eddy w tyle. Z każdą minutą dystans między nią, a motocyklistami zmniejszał się. Po kilku godzinach byli równie mocno wstawieni, co zaprzyjaźnieni. Głośna, brudna i niegrzeczna ekipa przywitała Eddy jak swoją. Nie tylko ci, którzy nosili Kostuchę, ale także ich przyjaciele, rodzina, a nawet roznegliżowane, bądź dosłownie nagie, „fanki”. Jedynie Tara, śliczna kobieta Jaxa, wydawała się nie pałać specjalną miłością do Eddy. Łypiąc spode łba, próbowała chyba wyłapać, czy jest dla niej zagrożeniem. Marszczyła wyraziste brwi za każdym razem, gdy jej mężczyzna rozmawiał z nową znajomą. Chwilę po drugiej zniknęła, mówiąc, że musi sprawdzić, co u jakiś chłopców. Wróciła dwadzieścia minut później z nieco złośliwym uśmieszkiem, oznajmiając:
- Ktoś cię szuka, słonko. – w sekundzie Eddy zbladła jak papier. Chyba nawet niebieskie tęczówki stały się wyblakłe. Zastygła z kieliszkiem w połowie drogi do ust, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w Tarę.
- Twoja ucieczka cię dogania? – domyślił się szkot, spoglądając to na Eddy, to na Jaxa, jakby pytał, co robić. Szef całej ekipy, Clay – siwy jak gołąbek, ale postawny mężczyzna o łagodnych, niebieskich oczach i twarzy przypominającej do złudzenia komiksowego Hellboya podjął natychmiastową decyzję.
- Zajmiemy się tym. Juice, weź ją stąd. Impreza trwa dalej. Bobby, przyprowadź gościa.
- Chodź. – Juice pociągnął ją za rękę, manewrując pomiędzy nieprzytomnymi członkami imprezy i tymi, którzy dopiero zmierzali do krainy wiecznych łowów. Pociągnął zataczającą się dziewczynę korytarzem i skręcił przy niebieskim motorze, stojącym na honorowym miejscu jak jakaś relikwia. Ociężały umysł Eddy zaczął zastanawiać się nad tym błękitnym trofeum, ale Juice najwyraźniej zachował więcej przytomności i bez ociągania się, otworzył drzwi na środku korytarza.
- Wyjazd. Już. – zażądał od trójki, dochodzącej do wspólnej ekstazy na łóżku. – Skończycie na zewnątrz. No już, jazda. – gdy oburzeni miłośnicy trójkącików pospiesznie wykonywali jego polecenie, Juice wepchnął Eddy do szafy i kazał jej siedzieć cicho. Sam zamknął drzwi, a Eddy usłyszała jeszcze jak rzuca spodniami za nieszczęśliwym rezydentem pokoju.
- Weź się, kurwa, zasłoń.
* 7/11 - międzynarodowa sieć sklepów typu convenience
* ATF - (Biuro ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych) – agencja federalna Stanów Zjednoczonych, badająca przestępstwa, regulująca oraz działająca zapobiegawczo w tematach zawartych w jej nazwie
Ja Cię kobieto kocham!!!! To przecież są Synowie Anarchii!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA kocham ten serial!!! Niedawno się wciągnęłam i teraz zaczęłam łapać bohaterów xD Masakra - moje myślenie zwalnia, i to jak...
OdpowiedzUsuńPiękne gify z Jax'em <3 Jak się uda to przeczytam dziś i oczywiście poprzedni rozdział również. Przepraszam za nieobecności, ale nauka mnie ciśnie i to jak cholera :<
Jak cudownie! Jeszcze wczora zastanawiałam się czy ktoś pisze opowiadania o SOA a tu się okazuje, że to Ty piszesz takie cudeńka! Bardzo dobrze \m/
Hahaha, bardzo cieszę się, że spotkałam inną fankę w blogosferze. Ja obejrzałam całość i zakończenie zostawiło we mnie taką pustkę i inspirację, że MUSIAŁAM. Kocham ten serial, dosłownie kocham ich wszystkich.
UsuńJa to rozumiem. U mnie na studiach też dowalili takim planem, że pisać będę chyba w aucie, w drogę na uczelnię. Masakra. Ale damy rade. "Bo jak nie my to ktooo?"
Boję się tylko, że Ci zaspoileruję za dużo, ale mam nadzieję, że nie aż za bardzo. Dzięki za odwiedziny ;*
Gify z Jax'em zachęcały mnie niemiłosiernie do przeczytania rozdziału. Oto jestem! Co prawda nie powinnam zajmować się ani swoim blogiem ani czytać innych, ale kij z tym! To jest jedyne opowiadanie o SOA! Ja bym miała nie przeczytać?! Proszę Państwa! Ja jestem do tego pierwsza!
UsuńJednak wróćmy na ziemię. Nie podoba mi się "książę". Potworna osoba z tego co wyczytałam. Nie wiem dla czego dziewczyna trzymała się z nim. Przez jakiś czas zastanawiałam się dla czego jest z tym wypierkie, ale do tego dojdziemy ;)
Podobał mi się zwrot (wyrażenie czy jak to się tam nazywa) "dostała kopniaka w zęby". Dla mnie jest to wizytówka człowieka, nie chciałabym ich stracić bo za długo o nie dbam i się męczę aby nagle je mi wybić xD
Cieszy mnie jednak, że Eddy zorientowała się kasa i koks to nie najważniejsze rzeczy w jej życiu. Przejrzała na oczy i bardzo dobrze! Dorasta nam dziewczyna. Niektórzy są materialistami, ale wszystko ma swój umiar.
Laska ma jaja! Za to ją cenię! Nie bała się strzelić, postraszyć go. To był poniekąd znak w stylu "nie jestem pustą lalą, skurwielu". Nie wiele by się odważyło pociągnąć za spust, nawet chybić.
Klu mojej wypowiedzi! O jak mi się mordka uśmiechała kiedy przeczytałam, że coś zimnego dotykało ją w podbródek. Szczerze powiem, że przewidywałam iż zobaczy Clay'a, ale mroczny Chibs też tutaj pasuje. W sumie to nawet bardziej, ale coś mi podsunęło na myśl, że to właśnie prezes gangu. Następne pytanie, które mi się nasunęło to "czego oni od niej chcą? Co się stało z harley'ami?" I tutaj nadal nie umiem sobie odpowiedzieć, ale w sumie dobrze, że ją spotkali. No i czy "siedzący na przednim fotelu blondyn" czy to mój ukochany Jax? ^^ Nie wsłuchiwałam się w akcent, ale ma zajebisty głos. Tak, lubię ludzkie barwy głosów. Nie wszyscy mają ładne, ale on ma taki... kojący? Urzeka mnie zwłaszcza gdy czyta bajkę swojemu maluszkowi.
"Przypominał trochę Kurta Cobaina" dobre porównianie choć osobiście sądzę, że Charlie Hunnam jest przystojniejszy, jednak każdy ma swoje zdanie. I tutaj jestem pewna, że to Jax *.* mój kochanek i w ogóle ostatnimi czasy osoba wokół której kreuję poniekąd pewną postać i zastanawiam się nad opowiadaniem pewnym, ale to w baaaaaaaaardzo dalekiej przyszłości.
W zajebisty, ale to jak epicki sposób przedsawiłaś człąków gangu! Kocham Cię za to. Dałaś ekstra sytuacje gdzie ktoś opisuje Eddy członków i również w zabawny sposób. Podobała mi się ta impreza, ale nie jej końcówka. Coś się zaczyna dziać. Nie ma nudy i to jest duży plus ;D
Mam jednak jedno "ale". Mianowicie nie podoba mi się nastawieni Tary do Eddy. Ja rozumiem, że Tara jest ukochaną Jax'a, ale bez przesady! Skoro mają razem dziecko to raczej tak szybko jej nie zdradzi. Jednakże!!! Nie lubię Tary, tylko za to, że jest z Jacksonem. Dla mnie blondyn jest stworzony do bycia samotnikiem, ewentualnie zaliczyć jakieś panienki, ale to tak dla rozrywki bądź sportu. Widzę go tylko w roli samotnika... no albo z Eddy :p
Nie za krótki ten komentarz? xD Czekam na kolejny odcinek! No po prostu się doczekać nie mogę! Wiem, że pewnie doba jest za krótka aby pisać bez przerwy, wiem ponieważ mnie też to dotyka, ale trzymam kciuki abyś znalazła czas i coś nasmarowała z moimi kochanymi SOA <3 Do zobaczenia :)
PS. Znasz może Alter Bridge?
Uwielbiam takie długie komentarze *,* naprawdę. Dziękuję bardzo, to dla mnie kopniak do pisania dalej (ale nie taki w zęby. Ten jest pozytywny) <3.
UsuńTak, Eddy musiała przecierpieć swoje, żeby poznać wartość swojej wolności. Mam na myśli właśnie postać jej męża, która będzie się co jakiś czas pojawiała, ale to melodia przyszłości. Była z nim, bo cały czas poszukuje tego, czego od dziecka w niej brakuje. Eddy to osoba z brakującym puzzlem. Stąd pomysł, że może dadzą jej to pieniądze. Nie dały, więc no cóż, szuka dalej. Przypadek zaprowadził ją w ramiona klubu.
Tak, Clay też przemknął mi przez myśl, ale chciałam od samego początku nakreślić przyjaźń między Jaxem i Chibsem. W końcu ta dwójka z każdym sezonem jest bliżej siebie (noł homo xD).
Bardzo lubię Charliego, naprawdę. Jest świetnym aktorem i podjęcie się roli Jaxa to było duże wyzwanie. Stworzył wspaniałą, wielowymiarową postać. W krótkich włosach nie przypomina mi aż tak Kurta, ale w dłuższych, w pierwszym sezonie szczególnie - bardzo xd.
O, powiedz coś więcej o tym Twoim pomyśle, bo bardzo ciekawa jestem, co tam tworzysz. To opowiadanie też miało być tylko odległą przyszłością... I tak napisałam prawie całą linię historii w ciągu tygodnia, więc wiesz, jak jest wena to nie ma przebacz ;D
Bardzo dziękuję za ten piękny komplement! Och, jak mi ulżyło. To chyba fragment, który polerowałam najbardziej ze wszystkiego, co kiedykolwiek stworzyłam, bo jest bardzo istotny, jeśli nie kluczowy. Dlatego też te słowa to czysty miód na moje serce. Zaczyna się dziać, owszem. Chciałabym tylko, żebyś zwróciła uwagę na jedną rzecz: tutaj nie wszystko będzie wyjaśnione, ponieważ całość jest widziana oczami Eddy, a ona nie będzie miała dostępu do wszystkich informacji. To zostawi wam pole do domysłów, a mi pozwoli oszczędzić wam zbytniego spoilerowania. Taka narracja ma swoje plusy.
W sumie to się z Tobą zgadzam, co do Tary. Jej postać jest okej, tylko nie dla Jaxa. A poza tym, uważam, że jest straszliwie zawieszona w niebycie. Niby chce, niby nie chce. Nie ma pierwiastka Gemmy po prostu. Jest też bardzo nieufna, stąd właśnie niechęć do Eddy, która jest zupełnie odwrotnym typem człowieka.
Komentarz jest idealnej długości ;P piszę kiedy tylko mogę, uwierz mi. I cieszę się, że i Ty na to znajdujesz czas.
Alter Bridge to dzisiaj nie znałam, ale właśnie poznaję. Chyba znalazłam zespół do nowych soundtracków. Cudo! Dzięki za podesłanie <3.
Pozdrawiam Cię serdecznie ;*
I ja bardzo lubię gdy ludzie odpowiadają na komentarze. Czasami się zastanawiam czy ludzie patrzą co ja im odpisuje.
UsuńOgółem zdradzisz nie dużo, ale dużo piszesz mi tu jednocześnie. Dobrze, nie ma spojleru opowoadania i serialu ;)
Bardzo mnie ciekawi jaką piosenkę AB wybrałaś. Mają mnóstwo dobrych kawałków, ciekawi mnie co tobie wypadło w ucho :D Uwielbiam ten zespół od kiedy supportowali Aerosmith Impact'cie w 2014 ❤
Ja czytam zawsze odpowiedzi. To jest takie miłe, jak widzę, że autor bloga dostrzega, że naskrobałam mu kilka słów ;)
UsuńStaram się jak mogę. Chciałam tak właśnie balansować. Zobaczymy jak mi to wyjdzie. A to też będzie niespodzianka. Bardzo podoba mi się ten zespół i na pewno wkrótce zobaczysz, co mi najbardziej wpadło w ucho. Kurczę, Ty to się najeździłaś po koncertach. Chyba co chwilę gdzieś jesteś ;D
To miło mi, że ktoś czyta odpowiedzi. Też należę do takich osób. Grunt, że nic nie zdradzasz, inaczej zabawa jest zwalona :p
UsuńMocno polecam Alter Bridge. Wokalistą jest tam Myles ;) uważam, że świetnie śpiewa i u Slasha (hard rock) i u AB (metal jakby nie patrzeć) Świetny głos, świetny człowiek. Ciekawi mnie co Ci się spodobało :D
Moja przeszłość koncertowa jest... długa i obszerna. Na chwilę obecną cieszę się, że dorwałam bilety na Black Sabbath na Golden Circle <3
Muszę się zgodzić. Facet ma bardzo ciekawą barwę głosu i naprawdę mi się podoba taki rodzaj muzyki, więęęęęc nie pozostaje mi nic innego jak maltretować youtuba xD.
UsuńO kurczę, to naprawdę niezłego musisz mieć nosa. I refleks. Nie tak łatwo nie spóźnić się z kupnem tych biletów na tak dobre miejsca!
Skoro już tak przy Myles'ie jesteśmy xD Niedługo ma się ukazać jego solowy album. Jestem ciekawa w którą stronę poszedł: AB, Slasha a może w ogóle inną?
UsuńZamainat męczyć YT polecam Ci Spotfy. Wszystko jest tam w iście dobrej jakości jeśli chodzi o dźwięk, bezpłatne no i ogółem służy mi bardzo dobrze od jakiegoś czasu ;)
Ostatnia trasa, poświęciłam kilka lekcji aby zdobyć (bo było to jak walka) te bilety! Co prawda teraz muszę sobie odłożyć na Iron Maiden, ale będzie warto/ było warto. Boje się, że Pan Slash wyda nową płytę --> pojedzie w trasę = AB wyda płytę (no w końcu by mogli to zrobić) --> pojadą w trasę. Niestety pieniądze na drzewach nie rosną :/
Przepraszam, ja tak mam. Jak okaże się, że jest wspólny temat do rozmowy umiem mówić jak torpeda! Nie wiele takich osób spotykam, dla tego cieszę się, że znalazłaś mnie przez KE i że piszesz takie epickie opowiadania!
Wiesz, myślę, że na dwoje babka wróżyła w tym momencie. Może okaże się, że nas wszystkich zaskoczy. Czy nie własnie w tym leży piękno muzyki?
UsuńJa wiem, Spotify jest super, ale jakoś nigdy się nie umiem zabrać, żeby to poogarniać. Jestem trochę upośledzona technologicznie i póki działają mi itunsy to jestem szczęśliwa xD.
O proszę, czego to się nie zrobi dla ukochanego muzyka. Może będzie to bardzo niewychowawcze, co napiszę (DZIECI, NIE CZYTAĆ), ale szkołą nie trzeba się aż tak przejmować. Trzeba za to mądrze kombinować xd. No, tak, ja to bym bardzo chciała mieć takie drzewko z pieniędzmi, a nie kombinować jaką tu jeszcze fuchę podłapać. Chociaż z drugiej strony, chyba bym się nudziła.
A mów, mów. Rozmawiajmy. Ja uwielbiam rozmawiać o muzyce, zwłaszcza jeśli ktoś czuje podobne klimaty jak ja ;)
Chyba w następnym będzie grubiej niż grubo.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że Eddy zrobiła ten pierwszy krok i uciekła od męża. Możliwe, że to oznacza dla niej jeszcze większe kłopoty, ale przynajmniej po części jest wolna.
Po cichutku nie mogłam się doczekać pojawienia się Juice'a, dlatego jestem happy do potęgi. Jestem ciekawa relacji, jaka wywiąże się między nim a prześliczną Eddy.
W ogóle cały gang wydaje się być interesujący i coraz bardziej mnie korci, żeby obejrzeć serial.
Buźka ;*
Hagiri
Rozmowy Międzymiastowe
Ulicznice
Mam nadzieję w każdym odcinku odkrywać nowe pokłady grubości ;D
UsuńTo było jej ewidentnie potrzebne. Byle tylko to na niej nie odbiło się rykoszetem, a wiadomo - z tym różnie bywa.
A więc jest i on. I będzie go na pewno dużo, ponieważ z całego serialu to psychika tego właśnie bohatera mnie fascynuje najbardziej.
Oglądaj, polecam jak najbardziej. Każdy sezon kończy się tak, że od razu odpalasz następny, dlatego polecam mieć sporo czasu ;D
Pozdrawiam ;*
Tak jak obiecałam, jestem!
OdpowiedzUsuńKurcze, wiedziałam, że dobrze robię dodając Twój blog do obserwujących.
Życie Eddy wydaje się być jedną wielką przygodą, gdzie idealnie pasuje stwierdzenie "Raz na wozie, raz pod wozem". Dobrze, że udało jej się uciec do chorego męża. Myślę, że to, że wpakowała się w taki chory związek jest bardzo ludzkie. Niestety, ale bogactwo bardzo zaślepia zdrowy rozsądek. Tak jak to było w tym przypadku.
Jestem niezmiernie ciekawa, jak się potoczą jej losy w towarzystwie motocyklistów, którzy od razu zrobili na mnie dobre wrażenie. No cóż, nie licząc tego, że grozili jej pistoletem. Ale najwyraźniej chcą jej pomóc i odwdzięczają się za podwózkę, Swoją drogą, jestem ciekawa przed czym lub przed kim uciekali. No i kto postanowił odwiedzić Eddy. Czuję, że będzie się działo!
Życzę masę weny i czekam na kolejny rozdział!
Bardzo dziękuję za takie miłe słowa. Tak, myślę, że nie ma lepszego określenia niż to. I mam nadzieję, że Eddy wyciągnęła lekcję co do tego, że bogactwo nie jest najlepszym doradcą i najwyższym pragnieniem.
UsuńMotocykliści są moimi kompanami od kilku miesięcy, więc mam nadzieję, że i Tobie przypadnie do gustu ich towarzystwo. Wszystkie pytania - na tą chwilę - dostaną odpowiedź za tydzień.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ;*
Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Cieszę się, że Eddy uciekła od męża. Ciekawa jestem, co ją czeka. Oby jej się dobrze wiodło ;D Musisz mi wybaczyć, ciężko mi pisać długie komentarze. Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńhttp://dwaswiatyblog.blogspot.com/
Nie mam czego wybaczać. Ważne dla mnie, że wpadłaś i zostawiłaś po sobie ślad. Każdy komentarz to znak, że nie piszę w próżnię, więc i za Twój bardzo dziękuję. Z Eddy może być różnie. Raz na wozie, raz pod wozem. Więcej w niedzielę ;)
UsuńPozdrawiam ;*
Hej, chciałam Ci tylko powiedzieć, że pamiętam o Twoim blogu, ale ciągle brakuje mi czasu, żeby się mu się dokładniej przyjrzeć. Jutro będę mieć prawie cały dzień wolny na uczelni, więc postaram się nadrobić zaległości. :*
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie - jest nowy, 5. rozdział. :)
Rozumiem. Miło mi, że wciąż jestem w Twojej pamięci ;) Na pewno wpadnę. Jeśli nie dzisiaj to jutro skomentuję ;*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNooo, a więc dotarłam. ;> Chociaż... yyy, nie powiem, żeby to była zbytnio męcząca 'podróż', a więc słowo 'dotarłam' chyba tutaj nie do końca pasuje. Czytało się bardzo, bardzo przyjemnie. :) Fabuła mi się podoba, mimo że Synów Anarchii nie znam (może czas najwyższy? ;>), masz ciekawy pomysł i równie dobrze go realizujesz. Tak trzymaj! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie w tym rozdziale akcja nabrała rozpędu. I tym bardziej nie mogę się doczekać następnej części. ;> 'Nowi znajomi' Eddy wydają się być naprawdę interesujący, ciekawa jestem, co z tego jeszcze wyniknie i czym mąż postara się spełnić swoje groźby czy jednak sobie odpuści, choć wydaje mi się, że to nie w jego stylu, żeby to tak zostawić. ;>
Pozdrawiam i życzę weeeeeeny! :*
Cieszę się, że dotarcie tutaj nie kosztowało Cię aż tyle wysiłku. Serial polecam z czystym sumieniem, jest genialny ;)
UsuńTak, akcja teraz będzie raczej na podobnym poziomie, chociaż bez przesady. Nawet ciągłe napięcie może się w końcu znudzić. Będę starała się przedstawić ten motocyklowy świat oczami Eddy. Na tyle, na ile pozwoli mi tego typu narracja również postaram się wejść w psychikę bohaterów. Zobaczymy, mam nadzieję, że Ci się będzie dalej u mnie podobało.
Bardzo dziękuję za odwiedziny raz jeszcze i pozdrawiam gorąco ;*
Ja wiedziałam! Może nie widziałam, ale przeczuwałam, że tak będzie! Od początku nie podobał mi się ten "Pan Perfekcyjny" . Aż moje przeczucia okazały się być prawdą. Na szczęście Eddy nic nie jest i znalazła nowych znajomych :> Jestem ciekawa co będzie dalej i czy jej mąż nadal będzie jej szukał tak jak to obiecał, czy może uzna, że to nie ma sensu.
OdpowiedzUsuńLecę czytać kolejny rozdział i pozdrawiam! ^-^
No nieźle, nieźle. Podoba mi się ta banda motocyklistów, choć już tęsknie za hipisami :c I mam nadzieję, że Eddy uda się uciec od męża i ułożyć sobie życie z którymś z nowo poznanych twardzieli :> Szkoda, że nie znam tego serialu... jak na razie oglądam tylko "Supernatural" a i nawet na to nie mam czasu, bo nauka, i nauka, i naaauka... -.- Ale może kiedyś wezmę się za Synów Anarchii, bo fabuła twojego opowiadania jest bardzo kusząca ;D
OdpowiedzUsuńHipisi będą się jeszcze pojawiać, chociaż zdecydowanie bardziej sporadycznie. Nie ukrywając, chciałam by ta hipisowska kultura tłumaczyła niektóre cechy Eddy. Ale cieszę się, że i moi motocykliści przypadli Ci do gustu ;)
UsuńSupernatural słyszałam, że dobry, ale jak widziałam ilość sezonów to trochę się przeraziłam. Aczkolwiek jest to pozycja na mojej liście "do obejrzenia". I tak, znam to. Brak czasu przeraża ;O
No witam :3
OdpowiedzUsuńHa! Ciocia Black Heart zawsze ma dobre przeczucia. Wiedziałam, że ten cały Rex okaże się gnojkiem. Naprawdę nie rozumiem kobiet, które mimo wszystko cały czas trzymają z takimi, zamiast najzwyczajniej w świecie uciec już od razu. No ale najważniejsze, że w końcu się jej udało. Domyślam się jednak, że to nie będzie koniec naszych przygód z tym kolesiem. Szkoda, bo powinna od razu go zastrzelić.
Jak tylko przeczytałam słowa „z wyraźnym, szkockim akcentem” jedyne, co sobie pomyślałam, to: CHIIIBS!!! Kocham go. Ogólnie to dlatego, że jest świetną postacią, naprawdę genialnie wykreowaną oraz… Ekhm, no, szarpałabym jak Reksio szynkę. Wiem, wiem, gość jest ode mnie starszy o wieeeele, ale jakoś mi to nie przeszkadza :p Serio, uwielbiam go.
No i nasz Jackie, Książę Charming. Jego też bardzo lubię, ale nie aż tak, jak Chibsa. Sorry, Teller.
„ - On wkłada sprzęt testujący we wszystko, co się rusza.
- Albo się nie rusza.”
Aż mi się przypomniała scena z szóstego (?) sezonu. Dialog między Tigiem, jakimś gościem, którego imienia nigdy nie byłam w stanie zapamiętać, oraz Jaxem (chyba).
- Wchodzę w to jak w jego matkę.
- Moja matka nie żyje.
- To mu nie przeszkadza.
Ale i tak Tiga uwielbiam. Nie lubiłam go za bardzo, ale po śmierci Donny stał się trochę… Inny? Albo przynajmniej ja mam takie odczucie.
No i Juice. Matko, tego gościa też uwielbiam. I nienawidzę Kurta Suttera za wszystko, co spotkało go w ostatnim sezonie :c Może i podkablował, ale i tak go kocham. Nadal nie tak mocno jak Chibsa, ale jednak.
Ech, i to porównanie Bobby’ego do Elvisa… No cóż, każdy przecież nazywał go Bobby Elvis. U Ciebie też będzie występował przebrany za niego? :p Byłoby świetnie.
Tara, Tara, Tara. Ciekawi mnie, jaką tutaj będzie postacią. Podejrzewam, że miłością do Eddy pałać nie będzie. Z drugiej strony wcale się nie dziwię, że ma podejrzenia co do wierności Jaxa. Wiadomo, co koleś wyczynia.
I ktoś jej szuka? O-o…
No dobra, to by było na tyle.
Okej, to chyba tyle.
Rozdział bardzo mi się podobał.
Pozdrawiam cieplutko :*
Haha, widzę, że masz dobre wyczucie. Ciekawe, czy z resztą wątków też będziesz miała takiego nosa ;D
UsuńOch taaak, Chibs to taka kwintesencja mężczyzny. Jest przystojny, silny, seksowny, no i ten akcent! Ach. A i Tiggy też jest kochany, chociaż tak, momentami przeraża :D
Ja też nigdy nie wybaczę Kurtowi tego, co zrobił Ortizowi! Nie zasłużył na to ;<<<
Z przebraniami będzie ciężko, ale mam kilka skojarzeń z Bobbym na podorędziu.
Staram się, by moje postaci nie były jednowymiarowe, więc i Tara nie będzie ani super pozytywna, ani z kolei po całości bee.